Artur Gotz to Mężczyzna Prawie Idealny- aktor, piosenkarz, miłośnik Ewy Demarczyk oraz Kabaretu Starszych Panów.
Występowałeś w serialach, w teatrze, śpiewasz- a od czego zaczęła się Twoja kariera?
Najpierw był teatr, właściwie narodził się w moim wczesnym dzieciństwie. W wieku 11 lat zacząłem występować w grupach teatralnych w domach kultury. Później założyłem własny teatrzyk w którym były bajki dla dzieci. Pani, która prowadziła grupy przepisała mnie w wielu 11 lat do grupy młodzieżowej, ponieważ widziała we mnie potencjał. W grupie miałem starszych nawet o 8 lat od siebie kolegów. Oczywiście w tych grupach często śpiewałem. Pod koniec liceum właściwie to śpiewanie bardziej było świadome. W szkole teatralnej wiedziałem, że oprócz aktorstwa drugą drogą będzie śpiew. Tak się stało, że ta droga wokalna wzięła górę, z czego się bardziej cieszę. Lecz zarówno aktorstwo i śpiew to moja pasja.
Urodzony w Krakowie, a teraz mieszka w Warszawie. Co sprawiło, że postanowiłeś zamieszkać w stolicy?
W tym roku to już będzie 10 lat jak mieszkam w Warszawie. Taką mam naturę ADHD, że lubię się przemieszczać, ale chyba tu już w Warszawie zostanę, ponieważ najbardziej tu mnie się podoba. Urodziłem się w Krakowie, potem mieszkałem pod Krakowem w Olkuszu. Później studiowałem we Wrocławiu, potem wróciłem do Krakowa, bo grałem w Piwnicy pod Baranami. Mieszkałem w Katowicach przez 2 lata, przeniosłem się do Warszawy, gdzie grałem w Teatrze Współczesnym, w którym wygrałem casting. Miałem też etat w Teatrze Rozrywki w Chorzowie, więc tak wirowałem między miastami. Będąc rok w Warszawie wygrałem kolejny casting, tym razem do Teatru Kamienica, gdzie grałem w „Pamiętniku z Powstania Warszawskiego”. Zakochałem się w Warszawie, może nie tak od razu, lecz dopiero jak zapoznałem się z historią Powstania Warszawskiego. Sam mieszkam na Woli w bloku, który przetrwał wojnę, a został wybudowany w 1936 roku.
Co sprawiło, że zainteresowałeś się Kabaretem Starszych Panów, może rodzina miała wpływ na wybór takiego repertuaru?
Z kabaretem tak naprawdę wyszło przez przypadek. Moja mama właściwie słuchała różnych rzeczy m.in. również Kabaretu Starszych Panów, również u dziadków można było trafić na ten rodzaj muzyki. Będąc nastolatkiem właściwie nie podobało mnie się to, wolałem Ewę Demarczyk i muzykę gotycką, przede wszystkim Closterkeller. Będąc młodym chłopakiem gdy słyszałem Kabaret Starszych Panów właściwie nie rozumiałem, o co w tym chodzi. Uważam, że słuchacz tego kabaretu musi mieć duży dystans do siebie, do ludzi i do świata. W szkole teatralnej dostawałem piosenki Kabaretu Starszych Panów na przedmiocie technika wokalna. Dostałem piosenkę Addio pomidory -no, troszkę byłem załamany, ale śpiewałem. Co roku przygotowałem koncerty, reżyserowałem spektakle na Sudeckim Festiwalu Muzycznym w teatrze w Szczawnie Zdroju. Tam byli studenci szkół muzycznych i teatralnych z całej Polski. Na początku mieliśmy Osiecką, potem po roku zrobiliśmy repertuar Kabaretu Starszych Panów. Tak jak Osiecką uwielbiam, tak pomyślałem O Boże, masakra nie chcę tego reżyserować. Gdy zacząłem wgłębiać się w te piosenki to zobaczyłem, że są niesamowite. Po tym właśnie spektaklu włączyłem jedną piosenkę Ballada z trupem do swojego koncertu, co prawda od tego czasu minęło ok. 7 lat i nic poza tym. Dopiero dwa lata temu pojechaliśmy do Australii na dużą trasę koncertową i tam mnie poproszono, abym coś jeszcze z kabaretu wziąć. Większość aranży była swingowo-jazzowa, więc różniła się od oryginałów. W Adelajdzie przed koncertem w Australii zaczęliśmy improwizować z Dawidem Ludkiewiczem na keyboardzie. Nasze improwizacja powstała i była bardziej dyskotekowa, rytmiczna, ludziom się spodobało i namawiali mnie, abym nagrał właśnie taką płytę z kabaretem. Postukałem ich palcem po głowie i powiedziałem, że nie ma takiej opcji. I tak zaczęliśmy pokazywać piosenkę w telewizji, co sprawiło spory odzew wiadomości na tak. Więc zacząłem przesłuchiwać piosenki duetu Przybora-Wasowski, a jest ich masa. W 2018 przypada sześćdziesięciolecie kabaretu, więc powiedziałem ok robimy to. Pracowaliśmy od kwietnia do grudnia 2017 roku nad płytą i powstała.
Widziałam na portalach społecznościowych, że nagrywałeś na dniach teledysk do nowej piosenki pt.: „Janusz i Grażyna”. Powiedz mi proszę coś więcej, bo widziałam, że mocna charakteryzacja się pojawiła, a na planie teledysku był Michał Wiśniewski.
Moje życie składa się z samych przypadków, trafiam też na ludzi przypadkowo, ale los tak chce. Tekst napisał Igor Jaszczuk, który pisał teksty dla mi.in. Jacka Stachurskiego, Michała Wiśniewskiego, Justyny Steczkowskiej i Violetty Villas. Poznałem go w Berlinie, ponieważ zaprosiła go na mój koncert Agnieszka Chrzanowska, która była moim gościem. Został tylko mi przestawiony przez Agnieszkę, ale nie rozmawialiśmy. Igor zaprosił mnie na Facebooku, ale nie mieliśmy żadnego kontaktu. Dopiero po premierze płyty napisał do mnie, że świetny teledysk Już kąpiesz się nie dla mnie. Wyszedł do mnie z propozycją współpracy, wysłał mi tekst, muzykę. Dużo dostaje takich propozycji, często są dobre, czasami mniej, ale też nie zawsze pasują do mnie, lecz zawsze je przesłuchuję. Kiedy przesłuchałem propozycję Igora powiedziałem: Tak to jest to- działamy. Akurat byłem w takim biegu między koncertami, więc mu napisałem, on zadzwonił – i działamy. Więc Janusz i Grażyna jest to piosenka z przymrużeniem oka,chcieliśmy pokazać coś innego. Pokazać, że Janusz to nie tylko facet w sandałkach w białych skarpetkach i z wąsem. A stereotypowa Grażyna to też nie zawsze pani w papilotach albo z trwałą na głowie przy garach. Takie imiona mogą też być celebryci, gwiazdy z pierwszych stron gazet. Zrobiliśmy prawdziwe szaleństwo na planie, Michał Wiśniewski się zgodził. Grażynę w teledysku zagrała Sabina Michalska młoda, zdolna aktorka. Reżyserią zajął się Maciej Archon Michalski, który zrobił trzy fabuły i dziewięćdziesiąt teledysków. A ja w tym teledysku pojawiam się w stroju trochę w stylu Davida Bowie. Strój przygotował duet projektantów Transmode, którzy tworzą sceniczne stroje. Teledysk realizowany był w Old Garden w Sycewie koło Konina. Muzyka jest bardzo dynamiczna, rytmiczna, taka do tańczenia, więc troszkę zmieniam kierunek.
Masz dużo koncertów, teraz nowy teledysk- a kiedy Artur Gotz ma wakacje?
W zasadzie już po wakacjach, miałem tydzień w Zakopanem więc cisza, chodzenie po górach, takie wyautowanie się od takiego pędu. Jeszcze w połowie lipca chcę jechać nad morze na tydzień, bo teraz prawie w każdy weekend koncerty m.in. Piła, Katowice. Robię też taki projekt teatralno-muzyczny w Mazowieckim Teatrze Muzycznym w reżyserii Tomasza Gęsikowskiego z udziałem Izy Bukowskiej, Wojciecha Machnickiego i Stanisława Górki.