Di-es to polska marka, która powstała z pasji do naturalnych zapachów. Warto podkreślić, że kosmetyki są skierowana dla osób z problematyczną skórą. Świetnym kremem nawilżającym będzie Malina, która sprawi, że nasza skóra będzie gładsza, jędrniejsza i idealnie rozświetlona. Krem wspaniale sprawdzi się w ciepłe dni, gdyż jego formuła szybko się wchłonie, a sok z aloesu pomoże nam pozbyć się wszelkiego zaczerwienienia i przyspieszy regenerację naskórka. Więcej o marce w wywiadzie z właścicielką marki Dominiką Stupak.

Skąd pomysł na stworzenie marki DI-ES kosmetyki naturalne?
Powód jest jak zwykle dość banalny. We wrześniu nie została mi przedłużona umowa w pracy. Lekko mnie to przyłamało, bo byłam pewna, że w końcu znalazłam prace marzeń (pracowałam jako wykładowca). Jednak nie było co się załamywać, godzina płaczu, wyzywania wszechświata i trzeba było szukać pracy. Poprawa CV i myśl gdzie ja mam wysłać te papiery? Co chce robić, gdzie, na jakich warunkach? Najbardziej chciałam kontynuować nauczanie ale we wrześniu ciężko znaleźć oferty. Wiedziałam, że do gabinetu już nie chce. Uwielbiałam zabiegi ale jest to praca niezwykle wymagająca, a ja potrzebuje być bardziej elastyczna i niezależna. Jestem osobą mocno określoną. I co tu zrobić… Kosmetyki od zawsze mi towarzyszyły. Kolejny banał trudna skóra, żmudne poszukiwania na rynku, studencki budżet. Znamy to na pamięć. Ale faktycznie zawsze uwielbiałam receptury, zawsze gdzieś mi to towarzyszyło, nawet moja praca mgr była na temat surfaktantów i ich wpływie na skórę. Stworzyłam więc preparaty do swojej skóry. Potem rodzinka, widząc efekty, zainteresowała się. No i padło zdanie “to mi też coś wymyśl”- Dominika uwielbia tworzyć! Także zaraz z pełną werwą miliony pytań: “jaki chcesz efekt, co lubisz, uczulenia…” i od razu pomysły w głowie, już byłam w innym świecie… No i historie się połączyły. “Dominika ale skoro masz tak dobre produkty to czemu ich nie sprzedać?”. Jestem strasznym stachołem. Przez 5 lat uczyli nas co można i jak, a czego nigdy przenigdy nigdy. Także nie chciałam wchodzić “na czarno”. Myślałam,
że to dużo zamieszania: badania, laboratorium, sprzęty, sanepid, cała papierologia laboratoryjna i księgowa…. I fakt jest tego ogrom! Ale skoro jestem bezrobotna, czy mam coś ciekawszego do roboty? I się zaczęło….
Czym marka Di-es wyróżnia się na polskim rynku?
Hm… rynek jest ogromny. Ciężko czymkolwiek się wyróżnić. Brak gliceryny w składzie to na pewno. Generalnie rzadko widziałam kosmetyki bez chlorku sodu czy gumy ksantanowej. A moja skóra tego nie lubi. Więc wzięłam alginat lub karagenian (zależy od produktu). Oprócz składu opakowania do kremów typu air-less, bez konserwantów. Ciężko było znaleźć sposób na produkcję, aby na pewno nie zanieczyścić kremu nawet najmniejszym czymś, próby były żmudne ale udało się. Kremy są czystsze niż łza, szczelnie zamknięte, a badania potwierdzają ich ważność przez rok, bez konieczności przetrzymywania ich w lodówce. Generalnie polecam wczytać się w składy, jestem z nich dumna. Chodziło o to, aby każdy składnik miał pozytywne działanie na skórę, bez zbędnych “wypełniaczy”. Zależy mi też, aby jak najmocniej żyć z naturą podczas tworzenia. Nie tylko jeśli chodzi o produkt ale całą otoczkę, która temu towarzyszy.
Dla kogo linia kosmetyków jest skierowana?
Każdy krem jest zupełnie inny. Przestrzał jest tak duży jak moja rodzina. Każdy krem ma swoją długą historię powstania. Mamy coś dla skóry w każdym wieku i w każdym stanie, mimo że oferta wydaje się być skromna. Jednak ciągle słyszę “A przydałoby się jeszcze…”. Także możecie mieć pewność, oferta będzie się powiększać w miarę wykonywania badań. Niestety badania trwają a w obecnym czasie i na nie trzeba dłużej czekać.
Czy trudno prowadzi się biznes internetowy w dobie pandemii?
Hm… ja jestem przykładem, gdzie nawet nie zdążyłam zacząć, a już mnie przystopowali…. Pod koniec lutego byłam w pierwszej zielarni i… koniec. Także jest ciężko. W internecie trudniej się przebić niż w sprzedaży bezpośredniej ale głęboko wierzę, że będzie dobrze. Mam o tyle łatwiej, że byłam nastawiona na walkę, tylko musiałam zmienić taktykę. Jak to zawsze powtarzam jak nie drzwiami to oknem, jak nie oknem to kominem. A jak nie mają komina to rozwalę ściany.
Jaki kosmetyk marki Di-es jest top of the top?
Ciężko powiedzieć. Jak już mówiłam każdy jest inny. Kakao kocham za zapach (jestem uzależniona od czekolady), szafran za to jakie cuda czyni na mojej skórze. Ciotki pokochały rokitnik, bo w końcu po ostrzykiwaniu nie mają siniaków. Mama się śmieje, że po kokosie okres jej powrócił (zbieg okoliczności oczywiście). Malina jest niezwykle uniwersalna, więc świetna na wyjazdy… W różnych punktach inne produkty schodzą. Ale jakbym miała postawić na jeden, który otworzył mi najwięcej drzwi, to zdecydowanie kakao. W zielarni wystarczyło pokazać kakao do przetestowania i już wiedziałam, że będę na półce. Pierwsze co to zapach, drugie konsystencja, trzecie uczucie pełnej pielęgnacji. Pamiętam moją pierwszą wizytę w zielarni. Pani była mocno sceptycznie nastawiona. Patrzyła jak się mnie pozbyć. Zostawiłam jej kakao i uciekłam. Po godzinie miałam telefon, że bierze 10 szt, bo jest zachwycona. Jej klientki pytały “co to za zapach”, a po rozsmarowaniu na ręce chciały od razu brać. Tylko przyszły czasy jakie przyszły.

Wiele kobiet ma problem z dobraniem odpowiedniego kosmetyku do rodzaju swojej cery. W jaki sposób najlepiej dobrać taki kosmetyk?
To jest bardzo trudne. Ja szukałam 2 lata i ostatecznie zrobiłam swoje, ale były to też inne czasy (ok 10 lat temu). Po prostu obserwowałam co tej mojej skórze nie pasuje, czego muszę unikać. I chyba właśnie na tym to polega. Znajdźmy winowajców i nasze perełki. Dla każdego to będzie coś innego. Nie zniechęcajmy się po nieudanych próbach, wbrew wszystkiemu jest to piękna przygoda. Określmy naszą skórę. Nadajmy jej typ, podtyp. Sprawdźmy czego nie lubi, a bez czego nie może się obyć. I najważniejsze bądźmy szczerzy ze sobą. Czy oczyszczam dokładnie skórę (zwłaszcza wieczorem, zwłaszcza kiedy noszę makijaż), czy wykonuję peeling chociaż raz z tygodniu, czy robię maseczki, czy kremuję się rano i wieczorem. I te “drobnostki”, o których często zapominamy: czy myję regularnie pędzle do makijażu, czy wycieram twarz ręcznikiem jednorazowym lub regularnie wymieniam ręcznik, który jest TYLKO do twarzy… itd itp…. To wszystko ma znaczenie. Wybierając produkty róbmy to świadomie. Wiadomo nie możemy znać się na wszystkim, więc nie bójmy się szukać pomocy. Zachęcam do kontaktu z nami przez fb. Tam, po wywiadzie, będziemy walczyć, aby uzyskać odpowiedni cel.
Czy można gdzieś stacjonarnie zakupić kosmetyki marki Di-es? Jeśli nie, czy planują Państwo taką sprzedaż?
Można, jednak na razie rynek jest dość mocno ograniczony. Głównie jesteśmy w Lubinie, mieście obok naszej siedziby. Udało nam się też z Wrocławiem i Głogowem jeszcze przed pandemią. Naszym celem miały być zielarnie niestety czas. Ale skoro powoli ma być lepiej, wrócimy i do tego planu.
Co my klienci możemy życzyć firmie Di-es?
Wielu nowych pomysłów. Aby oferta mogła się poszerzać.
Znajdziesz markę Dies na Facebooku:
https://www.facebook.com/dies_kosmetykinaturalne-110729797118754/
51.418075
16.422737